Wywiad z Piotrem Łuszyńskim trenerem Reprezentacji Polski
- Opublikowano: niedziela, 03, kwiecień 2011 13:44
- Odsłony: 3368
- Drukuj
Za nami niezwykle udane Mistrzostwa Europy w tureckiej Adanie. Był to jednocześnie pierwszy ważny turniej reprezentacji Polski w koszykówce na wózkach pod Pana wodzą. Jak Pan ocenia nasz udział w tych zawodach?
Jest to na pewno ogromny sukces Reprezentacji Polski i pierwszy taki sukces w koszykówce na wózkach w Polsce. Przede wszystkim cieszy to, iż znaleźliśmy się w czołówce europejskiej ,ale również wielkim sukcesem jest kwalifikacja do Mistrzostw Świata w roku 2010. A więc udział w Mistrzostwach Europy po czteromiesięcznej krótkiej pracy z zespołem uważam za udany.
Czwarte miejsce to najwyższa lokata w historii naszych startów w Mistrzostwach Europy. Czy jest to maksimum na co było stać pański zespół? Innymi słowy czy mogliśmy się pokusić o medal?
Myślę, że czwarte miejsce Reprezentacji Polski jest w tej chwili maksymalnym osiągnięciem. Ale bardzo pozytywnym sygnałem jest to. że w zespole tkwią jeszcze rezerwy, które po systematycznej pracy mogą owocować w przyszłości.
Rozegraliśmy na Mistrzostwach osiem spotkań. Który z meczów uważa Pan za najlepszy, a o którym chciałby Pan jak najszybciej zapomnieć?
Najlepszymi meczami można uznać zwycięski pojedynek z mistrzami Europy z 2007 roku Szwedami oraz z gospodarzem turnieju Turcją. Trzeba tu również dodać, że mimo przegranego meczu o brązowy medal z zespołem Anglii, uważam ten mecz za bardzo udany, bo przecież angielski zespół to ścisła czołówka światowa. Natomiast chciałbym jak najszybciej zapomnieć o meczu półfinałowym z drużyną Włoch, gdzie cały zespól zagrał praktycznie najgorszy mecz turnieju.
Osiem spotkań w ciągu ośmiu dni wymagało nie lada kondycji i dobrego przygotowania. Jak znieśli to nasi zawodnicy?
Tutaj muszę bardzo pochwalić cały zespół, który solidnie pracował w fazie przygotowań. Wytrzymać taki ośmiodniowy maraton na takim poziomie jest nie lada wyczynem. W czasie turnieju wkradało się często zmęczenie, ale myślę że pod względem fizycznym i motorycznym byliśmy przygotowani dobrze.
W którym momencie mistrzostw uwierzył Pan, że prowadzona przez Pana drużyna jest w stanie walczyć o medale?
Na pewno przełomowym momentem był zwycięski mecz w fazie grupowej przeciwko mistrzom Europy Szwedom. Wtedy można było ujrzeć w zespole iskierkę wiary w to, iż w tym turnieju polski zespół odegrać może znaczącą rolę. Choć ja osobiście od samego początku po wielu analizach i obserwacjach innych zespołów miałem cichą nadzieję, że
znajdziemy się, może nie na miejscu medalowym, ale że jesteśmy w stanie osiągnąć kwalifikację do mistrzostw świata, czyli znaleźć się w pierwszej piątce Europy.
Czy wynik osiągnięty w tych ME w pełni Pana usatysfakcjonował?
Szczerze mówiąc nie mam jasnej odpowiedzi. I tak i nie patrząc na to z zewnątrz jest to ogromny sukces zespołu ale każdy z za wodników i sztabu reprezentacji jest świadomy że śmiało mogliśmy pokusić się o medal. Zabrakło trochę doświadczenia i koncentracji do końca. Mały niedosyt na pewno pozostanie.
Tegoroczne mistrzostwa Europy przy niosły wiele zaskakujących wyników. Jak ocenia Pan poziom sportowy tych mistrzostw i co Pan sądzi o obecnym układzie sił w koszykówce na wózkach w Europie.
- Nareszcie stało się coś, na co myślę czekała cała koszykarska Europa. Po wielu latach można zaobserwować radykalne wyrównanie poziomu sportowego. Drużyny z końcowych miejsc powoli doganiają czołówkę europejską co najlepszym chyba dowodem jest zespół Turcji i Polski. Już przed mistrzostwami Europy twierdziłem że ten turniej będzie pełen niespodzianek i naprawdę będzie ciężko kalkulować i spekulować na temat wyników, ale to tylko i wyłącznie z korzyścią dla tej widowiskowej dyscypliny.
- Czwarte miejsce dało naszej drużynie pierwszy w historii awans na mistrzostwa świata, i przyjdzie nam się zmierzyć w rozgrywkach grupowych MŚ kolejno z: Japonią, USA, Włochami, Koreą i gospodarzami - Wielką Brytanią. Jak Pan ocenia losowa nie i nasze szansę?
Aż tak ciężkiej grupy się nie spodziewałem! Włosi - mistrzowie Europy, USA i Anglicy pierwsza czwórka światowa, Japonia - siódme miejsce w Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Nazwałbym tą grupę - „grupą śmierci". A więc losowanie nie było szczęśliwe dla Reprezentacji Polski. Na pewno nie mamy zamiaru poddawać się już na starcie.
Czeka nas dużo pracy, bardzo intensywny okres przedstartowy. Mistrzostwa świata jest to bardzo długi turniej i myślę, że znów do-czekamy się kilku miłych niespodzianek.
Jak będą przebiegać przygotowania do przyszłorocznych mistrzostw świata? Jakie plany startowo-treningowe ma nasza reprezentacja?
Zaczniemy już indywidualne przygotowania od stycznia, każdy zawodnik w swoim macierzystym klubie (po otrzymaniu indywidualnych programów treningowych). Niestety nie mamy możliwości przed wiosną trenować
razem - całym zespołem, ponieważ prawie połowa zespołu gra na co dzień w klubach za granicznych. Pierwsze zgrupowanie odbędzie się w kwietniu i potem zaczniemy już przygotowania, które będą obfitować w wiele zgrupowań oraz turniejów i sparringów między narodowych.
Głównym celem o którym Pan mówił rozpoczynając pracę z naszą reprezentacją jest awans do Igrzysk Paraolimpijskich w Londynie. Czy po udanych mistrzostwach Europy priorytety się zmieniły?
- Główną moją zasadą, zarówno w życiu jak i w sporcie, jest realnie stąpać po ziemi i cele osiągać małymi krokami. Priorytetem na pewno jest awans do Igrzysk Paraolimpijskich a docelową imprezą w osiągnięciu tego celu są ME 2011. W pierwszej kolejności chciałbym skupić się na przyszłorocznych MŚ, które powinny dać dla zespołu dużo pozytywnego doświadczenia oraz wprowadzenie jednego lub dwóch młodych zawodników. Na pewno wszystkie te działania i przygotowania będą zmierzały w kierunku ME 2011.
Dziękuję bardzo za rozmowę i jeszcze raz gratuluję udanego występu na ME i awansu na przyszłoroczne MŚ.
Rozmawiał: Robert Kamiński