Future Cup 2009 Brno
- Opublikowano: piątek, 01, kwiecień 2011 12:55
- Odsłony: 3578
- Drukuj
„Future Cup 2009" Czechy 11-13.09.2009 r.
Reprezentacja Polski w koszykówce na wózkach po niespełna siedmiu latach ponownie odwiedziła niezwykle malownicze czeskie - Brno.
Poprzednim razem okazją ku temu były rozgrywane na początku 2003 roku Mistrzostwa Europy gr. B. Niewielu koszykarzy z dzisiejszej reprezentacji pamięta tamten występ. A trzeba powiedzieć, że był on niezwykle udany. Nasza drużyna wygrała wtedy cały turniej, zdobywając mistrzostwo Europy grupy B i uzyskała awans do koszykarskiej elity. Był to wtedy największy sukces polskiej koszykówki na wózkach. Nic więc dziwnego, że chętnie wróciliśmy po latach do Brna. Tym razem okazją był międzynarodowy turniej w koszykówce na wózkach „Future Cup 2009", w którym brały udział czołowe ekipy narodowe, występujące w grupie B: Czechy, Austria, Rosja i Słowenia, a także przygotowujące się do Mistrzostw Europy, które już na początku października odbędą się w tureckiej Adanie - Szwajcaria, Belgia, Włochy i Polska.
Faworytem tego turnieju była ekipa Włoch, która spośród wszystkich występujących w Brnie reprezentacji zajmuje obecnie najwyższą lokatę w europejskim rankingu, a poza tym zaledwie cztery lata temu cieszyła się z obrony tytułu Mistrzów Europy i od wielu, wielu lat zaliczała się do europejskiej i światowej czołówki.
Dla naszej drużyny był to pierwszy oficjalny sprawdzian formy po objęciu funkcji trenera kadry przez naszego wybitnego zawodnika - Piotra Łuszyńskiego, który dzieli obowiązki trenera z funkcją lidera reprezentacji Polski. Po serii konsultacji i zgrupowań, podczas których trener wyselekcjonował dwunastu zawodników, którzy reprezentować nas będą na mistrzostwach Europy - turniej w Brnie miał być oficjalnym debiutem Piotra Łuszyńskiego w roli trenera kadry, a nam wszystkim miał dać odpowiedź w jakim miejscu się znajdujemy, jak wiele jest jeszcze do zrobienia i na co tak realnie możemy liczyć podczas tych zawodów.
Osiem ekip występujących w turnieju podzielono na dwie grupy. Naszej reprezentacji przyszło rywalizować ze: Szwajcarią, Rosją i Austrią. W drugiej grupie potykały się: Włochy, Belgia, Czechy i Słowenia.
Przed turniejem ciężko było cokolwiek powiedzieć o naszych rywalach. Wiedzieliśmy, że czeka nas dosyć ciężka przeprawa, zwłaszcza z drużyną Szwajcarii, która zdobyła w grupie B tytuł wicemistrzowski. Dodatkowego smaczku tej rywalizacji dodawał fakt, iż właśnie ze Szwajcarią przyjdzie nam się zmierzyć w czwartym meczu grupowym podczas zbliżających się mistrzostw Europy.
Z ekipą Szwajcarii zmierzyliśmy się już w inaugurującym turniej meczu, i jak to często bywa w wykonaniu polskiej ekipy pierwszy mecz turniejowy okazał się dla nas bardzo ciężki. Szwajcarzy zaskoczyli nas bardzo dobrą obroną oraz dosyć skuteczną grą w ataku. Po pierwszych akcjach, w których dominowała nasza ekipa, to właśnie nasi rywale przejęli pełną kontrolę gry i dosyć spokojnie wyszli na prowadzenie.
Na szczęście nasi zawodnicy nie załamali się i po spokojnych i rzeczowych uwagach tre-
nera w przerwie pomiędzy III i IV kwartą zaczęli realizować nową taktykę, która polegała na mocnym „przykryciu" Szwajcarów na całym boisku tzw. pressem. Jak się później okazało manewr ten przyniósł fantastyczny rezultat. Zanim zaskoczeni i już zmęczeniu Szwajcarzy zdążyli zareagować na naszą obronę udało nam się już po czterech minutach ostatniej części gry doprowadzić do remisu, a następnie po rzucie Mateusza Filipskiego wyjść na 7-punktowe prowadzenie na niespełna 3 minuty przed końcem meczu. Końcowy wynik to 64:61 dla naszej reprezentacji.
Najważniejsze dla naszej ekipy było zwycięstwo, co prawda ciężko wywalczone, ale w sumie tego się spodziewaliśmy. W naszej drużynie prym wiedli zgodnie z oczekiwaniami Piotr Łuszyński oraz Mateusz Filipski. Bardzo ważne punkty w końcówce meczu dorzucił też Piotrek Pawełko, który dał świetną zmianę.
W drugim meczu turnieju spotkaliśmy się z reprezentacją Rosji, która dosyć łatwo pokonała wcześniej Austrię. Bilans naszych meczów z tą drużyną jest niekorzystny, jednakże ostatnia nasza potyczka miała miejsce prawie dekadę temu, a od tego czasu bardzo wiele zmieniło się w naszej koszykówce na wózkach.
Trener Łuszyński desygnował w tym meczu zupełnie inną piątkę niż to miało miejsce w potyczce ze Szwajcarami. Manewr ten okazał się niezwykle skuteczny i nasi nominalnie rezerwowi zawodnicy bardzo dobrze weszli w ten mecz uzyskując kilkupunktową przewagę. Po pierwszych nieudanych akcjach ekipy rosyjskiej mecz się wyrównał. W tym okresie gry w naszej ekipie brylował Krzysztof Bandura. I połowa meczu zakończyła się naszym nieznacznym prowadzeniem 34:31. Na szczęście po kilku ostrych i mobilizujących słowach w przerwie meczu nasi koszykarze wyszli bardzo zmobilizowani na III kwartą. Skuteczna gra Piotra Łuszyńskiego i Krzyśka Bandury spowodowała sukcesywne powiększanie naszej przewagi, która po zaledwie 7 minutach III kwarty urosła już do 15 punktów. Po tej serii koszykarze rosyjscy nie byli już w stanie odpowiedzieć, wszelkie próby zniwelowania przewagi były bardzo szybko kontro wane przez naszą drużynę a nasza przewaga sukcesywnie rosła. Ostatecznie zwyciężyliśmy 77:56 przez cały mecz kontrolując wynik.
Po tych dwóch zwycięstwach mieliśmy już zagwarantowane pierwsze miejsce w grupie i wynik ostatniego spotkania nie miał już większego znaczenia, aczkolwiek oczywiście zakładaliśmy zwycięstwo, tym bardziej, że naszym przeciwnikiem była nie najlepiej prezentująca się w tym turnieju Austria. Końcowy wynik 73:39 w pełni oddaje przebieg tej rywalizacji.
Jeszcze tego samego dnia przyszło nam się zmierzyć w półfinale turnieju z Belgami, którzy w drugiej grupie ulegli jedynie Włochom. Belgowie rok temu wygrali mistrzostwa Europy grupy B. Wiedzieliśmy, że to mocny rywal i czeka nas naprawdę ciężka przeprawa. Nasi koszykarze wyszli do tego spotkania odpowiednio zmotywowani i skupieni, co dosyć szybko przyniosło spodziewane efekty. Ostatecznie zwyciężyliśmy 72:61 awansując tym samym do finału turnieju „Future Cup 2009".
Zgodnie z oczekiwaniami czekali tam na nas Włosi, którzy bez większych problemów odprawiali z kwitkiem kolejnych rywali. Troszkę męczyli się w pierwszej fazie meczu z gospodarzami turnieju, ale ostatecznie ich doświadczenie i umiejętności przechyliły szalę zwycięstwa na stronę koszykarzy ze słonecznej Italii.
Dotychczas z reprezentacją Włoch potykaliśmy się kilkakrotnie i do tej pory nie udało nam się z nimi wygrać. Ostatnia nasza potyczka miała miejsce na towarzyskim turnieju we Włoszech przed dwoma laty, gdzie ulegliśmy po walce. W meczach o stawkę spotkaliśmy się ostatnio w 2005 podczas Mistrzostw Europy w Paryżu i wtedy Włosi pewnie zmierzający po tytuł mistrzów Europy sprawili nam bolesną lekcję koszykówki.
Przed tym finałem faworytem była reprezentacja Włoch, aczkolwiek niektórzy stawiali również na naszą drużynę. Obiektywnie rzecz ujmując skład Włochów, którym obecnie dysponują dawał nam szansę na wyrównaną walkę.
Dwóch podstawowych dotychczas zawodników Italii postanowiło zakończyć reprezentacyjną karierę i tym samym potencjał tej ekipy nieznacznie się zmniejszył. Tak czy inaczej reprezentacja Włoch to reprezentacja Włoch i w tym czy innym składzie przewyższa nas doświadczeniem i koszykarskimi tradycjami. Nasi zawodnicy czuli pewien respekt przed rywalem, jednakże co warte podkreślenia, to samo można było wyczuć po stronie ry-wala.
Mecz finałowy od początku był bardzo wyrównany, obie ekipy grały kosz za kosz, obie postawiły głównie na obronę i zdobywanie punktów przychodziło z wielkim trudem. Pierwsza kwarta zakończyła się niskim rezultatem 14:10 dla Włochów. W ekipie rywali najbardziej obawialiśmy się doświadczonego centra Mateo Cavagniniego, który w poprzednich meczach zdobywał zdecydowanie najwięcej punktów dla swojej ekipy. Nasze obawy potwierdziły się właśnie w I kwarcie, Mateo zdobył 6 punktów i był najskuteczniejszy w swojej drużynie.
W naszej ekipie nie było zdecydowanego lidera. Włosi bardzo dobrze odcinali od podań naszych dwóch centrów i w tej części meczu nie mogli pokazać swoich umiejętności. W II kwarcie gra wciąż była bardzo wyrównana. W ekipie włoskiej swoje kilkanaście minut miał na tym etapie meczu drugi center tej ekipy Di Bennardo, który raz za razem trafiał z półdystansu. Na szczęście w naszej ekipie zdecydowanie uaktywnili się Piotr Łuszyński i Mateusz Filipski, którzy coraz skuteczniej radzili sobie pod koszem przeciwnika.
O wyniku tego meczu zadecydowała IV kwarta, która przez pierwszą swoją część toczyła się kosz za kosz. Zbliżaliśmy się do Włochów na l punkt, a następnie oni odskakiwali nam na 3 punkty i tak przez kilka kolejnych akcji. Przełom nastąpił dopiero w 36 minucie meczu, gdy po raz pierwszy udało nam się objąć jednopunktowe prowadzenie za sprawą skutecznej akcji Mateusza Filipskiego. Od tego momentu prowadzenie zmieniało się po każdej akcji. Jeszcze na minutę przed końcem przegrywaliśmy jednym punktem, jednakże w tym ważnym momencie skuteczną akcję wykonał ponownie Mateusz Filipski i to my byliśmy w korzystniejszej sytuacji. Włosi po nieskutecznej akcji w ataku zmuszeni byli zatrzymać naszą akcję faulem i Mateusz kolejny raz bezbłędnie wykonał dwa rzuty wolne zwiększaj ąc naszą przewagę do trzech punktów.
Desperacki rzut Włochów za trzy punkty niczego już nie zmienił i mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa 56:53. Było to pierwsze w historii zwycięstwo nad ekipą z półwyspu Apenińskiego, więc radość była ogromna. Tym samym nasza ekipa odniosła piąte z rzędu zwycięstwo wygrywając jednocześnie cały turniej.
Reasumując był to niezwykle udany debiut trenera Piotra Łuszyńskiego, który również jako zawodnik doskonale czuje i rozumie swoich kolegów i podopiecznych, wie co w danym momencie jest najkorzystniejsze dla ekipy i potrafi podjąć trafną decyzję.
Wszyscy czekamy na Mistrzostwa Europy w Adanie (05-16.10.2009 r.) z niecierpliwością, nadzieją, ale i niepewnością czy tym razem uda się.
Trzymajmy mocno kciuki za naszych koszykarzy na wózkach!
Opracował: Robert Kamiński
Skład naszej drużyny :
Piotr Łuszyńsk - trener / zawodnik Wit Jędrzejewski - asystent trenera Maciej Biały - fizjoterapeuta Mirosław Filipski - mechanik Robert Kamiński - kierownik drużyny
Zawodnicy :
Marcin Balcerowski, Krzysztof Bandura Jan Cyrul, Mateusz Filipski, Tomasz Garstka, Sławomir Gorzkowicz Andrzej Macek, Piotr Pawełko Krzysztof Pietrzyk, Robert Wiśnik Marcin Wróbel
Mecze naszej reprezentacji:
Polska - Szwajcaria 64:61
(9:15; 18:18; 10:14; 27:14)
Łuszyński 24(1), Filipski 22(2), Cyrul 2, Wróbel 2, Balcerowski - Pawełko 8, Bandura 4, Macek 2, Gorzkowicz, Garstka
Polska-Rosja 77:56
(15:15; 19:16; 25:14; 18:11) Bandura 20(1), Wróbel 11, Wiśnik 6, Pawełko 4, Garstka - Łuszyński 12(1), Filipski 11(2), Balcerowski 8, Macek 3, Cyrul 2, Garstka, Pietrzyk, Gorzkowicz
Polska-Austria 73:39
(21:6; 22:6; 12:18; 18:9)
Bandura 20(2), Cyrul 8, Wiśnik 5, Balcerowski 4, Wróbel 4 - Filipski 13(1), Łuszyński 11(1), Macek 6, Pawełko 2, Gorzkowicz, Pietrzyk, Garstka
Polska - Belgia 72:61
(21:13; 17:15; 16:17; 18:16) Łuszyński 23(1), Filipski 17(1), Balcerowski 8, Wróbel 8, Cyrul 6 - Bandura 4, Pawełko 4, Macek 2, Garstka, Gorzkowicz
Polska - Włochy 56:53
(10:14; 16:13; 12:14; 16:12) Łuszyński 18, Filipski 16, Balcerowski 8, Cyrul 8, Wróbel 4 - Macek 2, Bandura, Pawełko
KOŃCOWA TABELA
1.Polska 2.Włochy 3.Belgia 4.Szwajcaria 5.Czechy 6.Słowenia 7.Rosja 8.Austria