Wywiad z Janem Cyrulem, kapitanem koszykarzy Startu Rzeszów

 - Dwa zwycięstwa rzeszowskich zawodników Startu Rzeszów na otwarcie rozgrywek
Polskiej Ligi Koszykówki na wózkach. Może być Pan zadowolony z wyniku zespołu.
- Z wyników tak, ale z gry nie bardzo. Jesteśmy dopiero po kilku treningach, bo na hali odbywały się targi budowlane i to nam trochę przeszkodziło. Nie mieliśmy też środków na przygotowanie obozu sportowego. Nie udało się niestety znaleźć sponsora na ten sezon. Czekamy na wsparcie Urzędu Marszałkowskiego i Urzędu Miasta. Te środki mam nadzieję pozwolą pokryć najważniejsze koszty, ale na zakup chociażby koszulek, w których gramy już 5 lat nie wystarczy.



- W ubiegłym roku Start zdobył Mistrzostwo i Puchar Polski. Czy pomimo kłopotów finansowych będziecie walczyć o obronę tych tytułów?
- Zawsze walczymy do końca. Wydaje mi się, że pierwsza połowa sezonu nie będzie po naszej myśli, bo mamy problemy kadrowe. Do Warszawy odszedł Piotr Pawełko, a do Chorzowa Dominik Mosler. Mamy dwóch nowych zawodników: Michała Machowskiego i Michała Garbacza. Obaj potrzebują ogrania, dlatego w rywalizacja z warszawskim zespołem będzie trudnym zadaniem. Przypuszczam, że będziemy walczyć o drugie lub trzecie miejsce. W jesieni powinien nas wzmocnić nowy zawodnik, więc w fazie play-off i Pucharze Polski będzie lepiej.

- Zwykle sukces przekuwa się na zainteresowanie sponsorów i mediów. Czy nie było tak po ubiegłorocznych sukcesach?

- Przed wyborem Najlepszych Sportowców Podkarpacia „Nowiny" podawały, że sportowcy niepełnosprawni (nasz zespół oraz drużyna rugbistów, która także zdobyła Mistrzostwo Polski ) otrzymają nagrodę specjalną. Tak się nie stało. Jak zwykle po cichu zepchnięto nas na dalszy plan. Przykre jest to, że najpierw składa się obietnice, a potem słowo nie zostaje dotrzymane. Tak się po prostu nie robi.
W zeszłym roku drużyna startu zdobyła Mistrzostwo Polski. Jak bedzie tym razem?
Wiele zależy od tego, czy uda się pozyskać sponsorów.

- Wspomniał Pan na początku o kłopotach finansowych klubu. Dlaczego tak utytułowana drużyna jak Start ma problemy z pozyskaniem sponsora?
-  Trudno powiedzieć. Potrzebujemy 20-30 tysięcy złotych rocznie, co patrząc na budżety innych klubów jest kwotą niewielką. Wiele zespołów ze Starego Kontynentu występuje w Eurolidze. Nas na to nie stać. Jedyna firma, która obiecała nam trochę pomóc w tym sezonie to rzeszowski BENDIKS.

- A jak oceniałby Pan szansę zespołu gdyby wystąpił w europejskich pucharach?
- Gdyby znalazł się sponsor to nie odeszliby z zespołu Dominik Mosler i Piotr Pawełko. Do rozgrywek trzeba się zgłosić już we wrześniu i mieć przygotowane środki na występy. W Eurolidze grają mocne zespoły i byłaby potrzeba lepszego przygotowania fizycznego i mentalnego. Polska Reprezentacja jest na szóstym miejscu w rankingu światowym, na czwartym w Europie, a w rozgrywkach Euroligi startuje zespół z Łodzi, który w ogóle nie załapał się w ubiegłym roku do fazy play-off. Drużyna nie ma potencjału kadrowego, ale ma środki i występuje w Europie, choć przegrywa bardzo wysoko. To wpływa na opinię o polskich zespołach. Takie są smutne realia. Na zachodzie świat sportu niepełnosprawnych wygląda zupełnie inaczej. O takich zawodników dba się tak samo jak o zdrowych. Nam brakuje podstawowego sprzętu sportowego: piłek, dresów. Nie mówią już o wózkach, które są potrzebne, by grać lepiej. Są lżejsze, szybsze i bardziej zwrotne.

- Dziękuję za rozmowę i mam nadzieję, że sytuacja finansowa drużyny poprawi się w niedalekiej przyszłości.
- Dziękuję.


Rozmawiał: Wojciech Maryjka